Ja na Facebook'u

niedziela, 3 maja 2015

Niespodzianka - spodziewana :)

Witam Was serdecznie...

... w ten majowy ciepły wieczór :)
Parę dni nie było mnie na blogu i widzę, że koleżanki nie spoczęły na laurach :)

Muszę się pochwalić. Od dwóch miesięcy czekam na niespodziankę, która była spodziewana. Trochę dziwnie to brzmi, ale już wyjaśniam. Otóż, moja goldenka "Coco" raczyła się dwa miesiące temu "puścić" bez pozwolenia. Jest młodą sunią, bo ma zaledwie 13 miesięcy, ale właśnie dzisiaj została mamą :) Poród zaczął się wczoraj o 14:30 a zakończył się z wielkim powodzeniem dzisiaj o 10 rano. Troszę to trwało jak widzicie, ale mama czuje się dobrze, a szczeniaczki w przeważającej liczbie płci męskiej również :) na co wskazują - mlaskanie, odgłosy ssania, machanie ogonkami i pomruki, jęki i piski.
Nie uwierzycie, ale byłam również zestresowana co Coco wczoraj. Czułam się tak, jakbym to ja miała rodzić. Biedna nie wiedziała co się dzieje, ale posiedziałam z nią, porozmawiałam jak "kobieta z kobietą", wytłumaczyłam co i jak, i wyskoczył pierwszy szczeniaczek. To dopiero był dla niej szok. Pomogłam rozerwać błonę, i jak już maluszek się odezwał to nagle wiedziała co ma robić. Posiedziałam jeszcze chwilkę i poszłam, żeby miała ciszę i spokój. Moich chłopaków wysłałam na plac zabaw, a my same zostałyśmy. Po 40 minutach wyskoczyły kolejne dwa, ale niestety jeden z nich urodził się martwy. Tak mi jej było żal, kiedy go lizała, noskiem trącała, a on nic. Wzięłam go od niej, i cóż wykopałam dołek, i go po prostu zakopałam, koło takiej ślicznej sosenki, którą staram się zrobić jak bonsai. Jak wróciłam, był już 4 na świecie, a 3 żywy. Potem długo, długo nic. Zaczęliśmy się martwić, wydzwanialiśmy do weterynarza, i w końcu stwierdziliśmy, że partner pojedzie po weterynarza. Wrócił bez, bo wet miał operację, ale kazał przyjechać po zastrzyki z oksytocyny. A moja sunia nagle pyk i już kolejny był na świecie, i chwilę później następny. Pojechałam po zastrzyki, podałam pierwszy o 21, kolejny o 23:30 i czuwałam. Moi chłopcy już dawno spali sobie smacznie i śnili o pięknych rzeczach, a ja z oczami na zapałki czuwałam. O 2 w nocy oszczeniła szóstego. Pogratulowałam jej i słuchajcie, poszłam spać. Nie dawałam już rady. Obudziliśmy się po 7 rano (mój młodszy synek robi za budzik) i poszliśmy zobaczyć jak tam Coco się czuje, liczę a tam osiem. OSIEM!!! Mówię do niej czy czasem nie przesadza z tym potomstwem, ale los ze mnie zakpił i o 10 rano rodzinka powiększyła się o kolejne dwa. Każda z nas umie liczyć. Tak, tak moje Drogie. Coco ma DZIESIĘĆ szczeniaczków. D Z I E S I Ę Ć!!! Ja jak je policzyłam, to się za głowę złapałam i już myślałam o uśpieniu części szczeniaczków, bo gdzie taka młoda goldenka tyle dzieciaczków i jak ona je wykarmi? Nie uwierzycie, ale jakby wyczuła moje myśli i wszystkie chciała pochować pod siebie, a to ogonem zasłoniła, a to łapą i głową. I patrzyła z miłością wyczerpana mówiąc : dam radę. To moje dzieci.
No i zostały. Wszystkie. Tylko siedzę teraz i myślę: Czy znajdzie się ktoś chętny na te maluszki???

Zresztą zobaczcie same, jakie są słodkie :) Coś czuję, że będę miała emocjonalny problem, kiedy przyjdzie je oddać w dobre ręce :)

Tak wyglądała Coco przed "zajściem" :) z pyska zwisa jej bibuła, którą mój młodszy dał jej do skonsumowania, a ona jak widać chętnie przystała na przekąskę :)

Nie ma jak błotko na 2 dni przed oszczenieniem. Nawet wtedy nie odpuściła swoich ulubionych kąpieli błotnych :)

A tu potomstwo Coco :) ani jeden szczeniaczek nie jest umaszczony jak ona. Nie wiem, jak wyglądali ojcowie, ale psiaczki wyglądają jak małe tygryski. Wszystkie są pręgowane - szaro - czarne, lub brązowo - czarne. Niektóre z nich mają: krawaty, białe końcówki ogonków, "skarpetki", 2 albo 3 szczeniaczki mają różowe pyszczki, inne mają czarne. Wszystkie mają czarne uszy, i ogony. Wzór pręgowania na żadnym szczeniaczku się nie powtarza. Każde z nich jest "unikatowe" :)

Tak to ja witam maj :D. Gromadką psich dzieci :))


Pozdrawiam serdecznie
Andzia

6 komentarzy:

  1. Śliczna gromadka. Ciekawe czy zmienią wygląd jak podrosną?
    A decyzji o rozdaniu nie zazdroszczę. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliczna :) z tego co mi weterynarz mówił, to raczej umaszczenie im się nie zmieni, ale nie wiem do kogo będą podobne, czy do matki, czy do ojców... ciężko powiedzieć :), ale będą dużymi pieskami :)

      Usuń
  2. Gratuluje gromadki!!! oby zdrowo rosły, a zeby łatwiej było Ci je wydać rozdawaj po dwa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dziękuję :) mogę nawet jednorazowo oddać wszystkie dziesięć, tylko czy taki ktosiek się znajdzie?? :) pozdrawiam :)

      Usuń
  3. O boziu jakie słodziaki :D ale matka zaszalała z potomstwem :) śliczne są :) dawno temu mieliśmy takiego psa który był mieszańcem owczarka z bokserem i właśnie był w takim umaszczeniu jak twoje maleństwa, był najwspanialszym i najwierniejszym psem na świecie :) ale miałaś przejścia.. no ale wszystko dobrze się skończyło.. gratulacje ;)
    p.s. w sprawie poduszki skontaktuj sie ze mną przez moją pocztę e-mail: koronkowyogrodek@o2.pl

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarzy, które budują, dodają skrzydeł i sprawiają, że człowiekowi chce się więcej :) jak również witam moich nowych obserwatorów :) pozdrawiam cieplutko Ania