Ja na Facebook'u

wtorek, 28 kwietnia 2015

Trochę inna bajka...

Witam Was serdecznie,

Na wstępie tego posta chciałam podziękować wszystkim Paniom, które odwiedziły mój blog, oraz tym które skomentowały moje posty. Jest mi niezmiernie miło, bo bałam się, że będzie to blog, do którego nikt nie będzie zaglądał, i pozostanie on echem... Wiem, że może tak być, i wiem, że tych komentarzy nie jest dużo, ale i tak się cieszę, że są.
Cieszę się, że mogę się pochwalić swoją pracą z innymi, że w jakiś nienamacalny sposób mogę poczuć się doceniona w tym co lubię robić, co sprawia mi ogromną przyjemność, daje radość i uczy cierpliwości.

A teraz trochę inna bajka...

Jak co niedzielę, byłam ze swoimi chłopakami i sunią (ciężarną zresztą) na spacerze w lesie...


Tośtałam się za nimi i rozmyślałam... O czym? A o tym:
 - Czym jest szczęście?
 - Czy czuję się spełniona jako kobieta, matka, partnerka?
 - Co jeszcze przyniesie życie?
 - Jak wysoko stawiać sobie poprzeczki w życiu, aby się rozwijać, i czuć, że rzeczywiście się rozwijam? (a nie cofam)
 - Ile jeszcze człowiek może znieść w swoim życiu?
 - Co to będzie, i jak to będzie kiedy moje chłopaki dorosną...
Ogólnie zaczęłam jakoś tak filozoficznie do wszystkiego podchodzić, kiedy nagle z drzewa spadło na mnie - a właściwie obok mnie - rude "natchnienie" (niestety nie zdążyłam sama zrobić zdjęcia, więc wstawiam ściągnięte z internetu - wybaczcie :) ),


które, tak szybko jak zeszło z drzewa, tak szybko znikło mi z oczu. I doszłam do wniosku, że trzeba się cieszyć, każdą chwilą, dobrą czy złą, bo każda chwila uczy.

Myślę, że każda z nas, i każdy człowiek na tym świecie kiedyś miał, lub będzie miał takie myśli, dojdzie do takich samych, lub innych wniosków, ale każdy z nas na "chwilę" się zatrzyma i spojrzy na siebie inaczej :) lepiej, gorzej, coś sobie obieca, wyznaczy sobie nowy cel do osiągnięcia lub stwierdzi, że musi zwolnić w życiu, bo wiele mu ucieka, że coś traci.

Ja w tamtej chwili poczułam, że w jakiś znaczny i nieznaczny sposób jestem spełniona. A dzisiaj stwierdzam, że chyba jednak czegoś mi brakuje, bo wyobraźcie sobie, że całą noc śniła mi się

 

Ja i maszyna do szycia??? Ja nie znam się na tkaninach, podszewkach, lamówkach, wykończeniach, niciach, ściegach, więc gdzie ja i maszyna do szycia? Chodzę cały dzień i myślę (znowu), że może to nowy cel do osiągnięcia? Może to kolejny etap rozwoju? Ale czy dorosłam do tego, aby temu podołać? Czy to jakiś znaczący sen, czy tylko jakieś pragnienie, które się nie spełni?  Niestety ja należę, do tych osób, które do czegoś muszą dorosnąć i basta.
Nowy "zonk", i nowe myśli zatruwające umysł... Czasami chciałabym odpocząć od tych myśli, ale czy kobieta może nie myśleć???


A Wy , moje drogie Panie, jak MYŚLICIE??? :)



Pozdrawiam serdecznie
Andzia

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Miała być zazdrostka ...

Witam Was serdecznie,

... a wyszedł mały bieżnik na stół :) i tak spodobał się mojej mamie, że cóż było robić, trza było oddać :) i wiecie co jest najlepsze? Nie wiem jakie są wymiary tegoż rękodzieła, ale wiem z czego i czym jest zrobiony :) a mianowicie z dwóch kordonków Maxi: kolor biały oraz ecru :), szydełkiem nr 1.5 :) tutaj na zdjęciu jest w trakcie wykańczania :)


Obiecuję nadrobić wiadomości i podam Wam wymiary, oraz zrobię zdjęcie wykończonego bieżnika.

Nie myślcie proszę, że jestem "niechlujna" w swoich pracach, bo pokazuję Wam zdjęcia, niedokończonych prac, nie wypranych, ani nie naciągniętych, ale robię te swoje dziergutki na bieżąco, i zawsze jest tak, że jak coś robię to komuś się spodoba i oddaję :) w różnym stanie :) w zależności, na którym etapie pracy "ten ktoś" mnie złapie.

Wcześniej napisałam, że dziergam bieżnik o wym. 60x140... Powiem Wam, że powoli mi to idzie, troszkę liczenia jest, bo wzór gesty, ale rządek po rządku idzie, tylko naczekamy się na wynik mojej pracy :) bo do tej pory zrobiłam 40 rządków, a zostało ich multum :))) Może do końca lata się z tym uporam. Boję się tylko tego, że nie podołam tej mojej "poprzeczce", z tym bieżnikiem i mi się on znudzi w trakcie robienia, a wolałabym nie, bo jestem osobą, która nie lubi mieć czegoś rozpoczętego, a nie dokończonego. Trzymajcie więc za mnie kciuki :) i za ten bieżnik :D


Pozdrawiam serdecznie
Andzia

czwartek, 23 kwietnia 2015

Niebiesko mi z serwetką :)

Witam serdecznie :)

Dzisiaj przedstawię Wam serwetkę w kolorze niebieskiego dżinsu :) Serwetka ma 40 cm średnicy i została wykonana z kordonka Maxi, szydełkiem nr 1,5. Myślę, że wzór jest dość ciekawy, ale to oceńcie same :)





I jak??? :)

Pozdrawiam serdecznie
Andzia

środa, 22 kwietnia 2015

Kwiatki w doniczkach...

Witam Was serdecznie,

Tak mnie dzisiaj wzięło coś na kwiatki.

W związku z tym, że u mnie w domu i ogrodzie wieczny remont, i nie mam co marzyć nawet o prawdziwym ogrodzie przynajmniej przez - hmm - kolejną wiosnę, lato i jesień, pomyślałam, że pojadę do zaprzyjaźnionej Pani i kupię sobie trochę radości na poprawę humoru każdego dnia :)
Chciałam mieć namiastkę wiosny i lata, i różnorodnych kolorów, które dodają człowiekowi optymizmu, radości, lepszego samopoczucia, że plan ------> przerodziłam w czyn.

Kupiłam kwiatki.

Jak wsadzałam je do bagażnika samochodu, mój starszy syn mówi: "Mama, a w co wsadzisz te kwiatki?", i powiem Wam szczerze, że moja radość z zakupu prysnęła jak bańka mydlana, bo nagle zrozumiałam, że do ziemi ich wsadzić nie mogę, i nie mam w zaopatrzeniu żadnych doniczek !!! Zakasałam rękawy, pochowałam resztę kwiatków do bagażnika, syna zapakowałam do jego fotelika, odpaliłam auto i mówię do chłopców: "Jedziemy do mrówki, po doniczki". Jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. Wybraliśmy doniczki i wróciliśmy do domu, aby zasadzić kwiatki w doniczkach. Wypakowałam wszystko z samochodu i zasadziliśmy. Tak wygląda efekt naszej wspólnej pracy :)


 Różnokolorowe pelargonie :)


Słoneczne bratki, uśmiechające się do każdego z domowników :)

A teraz pochwalę się moim krzaczkiem :) - jedną z odmian tawuły (tak mi się wydaje, że to jakaś odmiana tawuły). Nie uwierzycie, ale rok temu wykopałam tego krzaczka spod innego, wielgachnego krzaczora. Wsadziłam go do mojego rozsadnika (który o dziwo przeżywa wszystkie manewry remontów) i w tym roku wypuścił listki. Najpierw były bordowo-brązowe, przeszły w kolor jasny seledyn, i teraz wyglądają tak:

Zauważyłam też, że te listki zaczynają z tych kolorów przechodzić w zieleń (taka jak liście na drzewach). Ciekawa jestem czy ten krzaczek kwitnie???

Tak u mnie wygląda początek wiosny :) Kolorowo i w doniczkach :)

Pozdrawiam serdecznie
Andzia

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Kwiatuszek i ananaski

Witam serdecznie,

Dzisiaj przedstawię Wam moją kolejną pracę szydełkową.
Jest to serwetka w kolorze brzoskwiniowym o śr. 20 cm. Jak widać na zdjęciu, nie wyprana, nie naciągnięta, zdjęta prosto z szydełka i oddana właścicielce - na gorąco.



Zdążyłam tylko zrobić to jedno, jedyne zdjęcie :)

Powiem Wam również, że obecnie szydełkuję duży bieżnik ok. 60x 140 cm, owoc swojej pracy przedstawię - jak zrobię. A troszkę czasu to zajmie, bo nie mam takiego komfortu, żeby szydełkować codziennie. Jeżeli już szydełkuję, to wtedy, kiedy się "obrobię" z pracą domową, dziećmi... - czytajcie: późnymi wieczorami, jak nie padam ze zmęczenia :)

Mam również do Was pytanie - jako początkująca blogerka - co to jest CANDY i na czym to polega? Czytam o tym na wielu blogach, ale nie rozumiem do końca o co, w tym wszystkim chodzi :) Byłybyście tak wyrozumiałe i napisały o CANDY??? Będę bardzo Wam wdzięczna :) i z góry dziękuję za każdą odpowiedź.
           Odpowiedzi przesyłajcie na mojego maila: alsiona@wp.pl wpisując w tytule: CANDY.

A teraz póki jeszcze jako tako z czasem, idę szydełkować ten mój bieżnik... po to, aby szybko się Wam pochwalić największą pracą szydełkową jaką do tej pory stworzyłam :)

Pozdrawiam serdecznie :D
Andzia

czwartek, 16 kwietnia 2015

Pierwsza serweta po latach abstynencji :)

Nowa w świecie blogowania.

Witam wszystkich :)
Obserwuję blogi Pań anonimowo. Przynajmniej do tej pory tak było :) Zachwycam się Waszymi pracami i gdzieś tam w głowie jakieś pare miesięcy temu zaświtała mi myśl "czemużby nie założyć własnego bloga?"
Jako kobieta czasami myśląca zaczęłam czytać, czytać i myśleć... Jak widzicie założyłam bloga. Dzisiaj. I wybaczcie za błędy jakie zapewne popełnię, ale postaram się sprostać mojemu nowemu zadaniu jakim jest prowadzenie bloga.


Szydełkuję od dziecka, robię na drutach i gram moim bliskim na nerwach, bo o niczym innym ostatnio nie mówię, jak tylko o kordonkach, szydełkach, wzorach... Tak to już jest jak się po latach wraca do hobby z dzieciństwa :)


Mam tylko nadzieję, że odnajdę się w tym moim nowym świecie blogowania :)


Pozdrawiam serdecznie
Ania