Ja na Facebook'u

czwartek, 5 listopada 2015

Witam bardzo serdecznie :)

Witam Was serdecznie,

a w szczególności kolejne osoby, które dołączyły do grona moich obserwatorów -Donię oraz Anię. Witam bardzo, bardzo serdecznie :)

Pozdrawiam
 Andzia

wtorek, 27 października 2015

Haft - c.d. :)

Witam Was,

dzisiaj prezentuję kolejne moje dzieło. Mam nadzieję, że się spodoba.









Dziękuję za miłe komentarze - są budujące i sprawiają, że człowiekowi chce się więcej.


Pozdrawiam serdecznie
Andzia 



poniedziałek, 19 października 2015

W ten deszczowy dzień...

Witam Was,

Dzisiaj krótko.
Zwięźle.
Bo brak nastroju na rozpisywanie się.

Kolejna porcja moich haftów krzyżykowych - "początki" c.d.



Japonka lub Chinka, jak kto woli - zero pomysłu na nią, i wyszło jak wyszło.



Lessie wróć - był kiedyś taki film dla dzieci. Moja Lessie wygląda tak (u góry).


Za niedługo pokażę ukończony już bieżnik, o którym Wam pisałam, jak i pochwalę się serwetką brugijką, którą zrobiłam (pierwszy raz)  dzięki instrukcji naszej blogowej koleżanki Irenki :) 

Irenko, serdecznie dziękuję za objaśnienia i nauczenie mnie tej techniki. 


Pozdrawiam serdecznie
Andzia

czwartek, 17 września 2015

Starości - jako nowości i gdyby kózka nie skakala...

Witam Was serdecznie,


długo się zastanawiałam, czy pokazać Wam swoje pierwsze prace w hafcie krzyżykowym. Doszłam do wniosku, że czemuby nie. Kiedyś w latach szkolnych zostały one zrobione i dumnie wiszą w moim rodzinnym domu na ścianie. Nie mogę się porównywać do Skrawka Tęczy i jej przepięknie wyhaftowanych chociażby hortensji.


Moje prace z tamtych lat są - szczerze - nieudolne. Uczyłam się je wyszywać na kanwach z nadrukiem
i podanymi numerami kolorów. Dzisiaj patrząc
z perspektywy czasu stwierdzam, że wyszyłabym te prace zdecydowanie innymi kolorami, z większą starannością, dokładnością. No, ale żeby się czegoś nauczyć trzeba popełniać błędy.


Wybaczcie, ale nie wrzucę wszystkich prac w jednym poście. Będę Wam tak umilać czas moimi niedociągnięciami :) pokazując stopniowo jak moje prace z tamtych lat stawały się bardziej bliskie ideału (którego zresztą i tak nie osiągnęłam, bo od ponad 10 lat nie wyhaftowałam prawie nic, prawie - ale to
w kolejnym poście)




Ten owczarek został przeze mnie wyszyty jako pierwszy. To na nim uczyłam się haftu krzyżykowego. Znosił wszystkie błędy ze stoickim spokojem, a ile razy prułam, bo nie tak igłę wbiłam, a to nie ta nitka, a nie ten kolor... Można by tak bez końca... Owczarka wyszyłam włóczką, już nawet nie pamiętam jakiej firmy, ani jaki rozmiar. I najlepsze jest to, że nie pamiętam, czy to są oryginalne kolory jakich powinnam użyć do wyszycia tej kanwy.


Szczerze piszcie czy Wam się podoba mój pierwszy wypust w hafcie krzyżykowym, czy nie. Krytyki się nie boję, jest wręcz odwrotnie. Ukazuje ona na co człowiek powinien zwrócić uwagę w następnych pracach.



A teraz druga część tytułu w poście :)


Nie uwierzycie, co mi na stare lata odbiło. Matka dwójki chłopców, urwisków kochanych, a tak narąbane w głowie, że ho ho.
W sobotę (12.09) po południu u nas w mieście miała się odbyć inscenizacja bitwy pod Arnhem. Mamy ładny most łączący nas z Niemcami, i organizatorzy stwierdzili, że właśnie u nas zrobią sobie taką inscenizację. Jak tylko się dowiedzieliśmy o tym, zaraz wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy
z chłopcami i teściami na "imprezę". W związku
z tym, że chłopcy się przestraszyli wybuchów
i strzelaniny, teście dzieci zabrali i pojechali do domu, a my z P. zostaliśmy, żeby obejrzeć do końca. Cieszyłam się jak dziecko, taka euforia mnie ogarnęła, bo pierwszy raz w sumie oglądałam taką inscenizację.
W związku z tą "dżamprezą", która trwała raptem 1,5 h, przybyło dużo ludzi, i w sumie nic nie widziałam. Wpadłam więc na pomysł, żeby wejść na dach garaży, które należą do okolicznych blokowisk. P. stwierdził, że fajny pomysł i wleźliśmy na ten dach,
a właściwie zostaliśmy wciągnięci przez rosłego faceta, który na tym dachu już urzędował.  Mówię Wam, to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania, ludzie przebrani w mundury z II wojny światowej, łuski po nabojach na ulicy, podpalone samochody, samoloty latające tuż nad głową, skoczkowie ze spadochronami... Wow!
Tak wow! tylko nie pomyślałam, jak z tego dachu zejść. Trzeba było skakać, bo pan który urzędował przy wciąganiu sobie poszedł. P. skoczył, i ja skoczyłam, a mój skok zakończył się tak:




W niedziele rano do szpitala, przeciwbólowe w żyłkę, zdjęcia rentgenowskie, brak złamania, pęknięcia, tylko zerwana torebka stawowa. Chirurg popatrzył
i wsadził nóżkę w szynę gipsową na 4 tygodnie. Teraz mam dwie fajne laski obok siebie :)


Apeluję do każdego - nie skaczcie z dachu
w balerinkach!!! Tylko co najmniej w glanach.



Pozdrawiam serdecznie
Andzia

środa, 9 września 2015

Metryczka do wymianek :) dołączam i ja :)

Witam,
 
do dzieła :)


1) Nick / Imię
     Andzia


2) Co najchętniej przygarnęłabyś? Jakie techniki podziwiasz?
     Przygarnęłabym wszystko co cieszy oko, zostało wykonane z pasji. Podziwiam wszystkie techniki - bez wyjątku, a właściwie podziwiam ludzi, którzy
w danej, swojej wybranej technice są mistrzami, którzy potrafią z niczego stworzyć coś pięknego, mają wizję swoich prac, są kreatywni i otwarci na nowości.


3) Jakie techniki wykorzystujesz w swoich pracach? W czym jesteś najlepsza?
    W swoich pracach wykorzystuję szydełko, igłę
i nitkę, mulinę, włóczkę - czyli haft. Myślę, że w obu technikach jestem dobra, codziennie się uczę czegoś nowego i każdego dnia nabieram większego doświadczenia w swoich wybranych technikach rękodzielniczych.


4) Trzy ulubione kolory to...
    Nie mam ulubionych kolorów, kocham wszystkie, bo wszystkie mnie inspirują.


5) Kolory, których nie noszę/nie lubię to...
    Nie ma takich. Patrz pkt 4.


6) Czy lubisz dostawać przydasie? Jeśli tak, to jakie?
    Pewnie, że lubię. Choć nigdy nie dostałam. Jakbym miała dostać jakieś przydasie to ucieszyłabym się
z przeróżnych gazetek szydełkowych i o hafcie (nawet stare numery), kordonki, włóczki, nici - takie przydasie, które byłyby przeze mnie wykorzystane
w moich pracach.


7) Czy nosisz biżuterię? Jeśli tak, jaką?
    Tak, noszę biżuterię. Skromnie, bo nie lubię być poobwieszana jak stojaczek na biżuterię na straganie. Na co dzień noszę kolczyki - perełki, lub
z cyrkonią, w każdym bądź razie małe, nie wiszące, nie przeszkadzające, a na jakieś wyjścia nakładam już jakieś dłuższe, bardziej efektowne kolczyki, do tego naszyjnik z jakimiś wisiorkami oraz bransoletkę. Wszystko tak, aby był ładny efekt dopełnienia stroju.


8) Czy masz jakiś ulubiony motyw, który przewija się np. w Twoim mieszkaniu, ubiorach?
    Jeżeli chodzi o mieszkanie, dom to lubię styl toskański, rustykalny, prowansalski - taki misz masz z tych trzech stylów, gdzieś tam są dodatki w stylu skandynawskim lub shabby chic. Dom zakręcony, jak ja sama.


9) Kawa czy herbata (jeśli tak, co lubisz a czego nie)
    Kawa i herbata :) Kawa na pobudzenie rano i po południu, przez resztę dnia herbata. Przeróżna - pijam herbaty czarne, czerwone, zielone, białe, aromatyzowane i nie, przede wszystkim herbaty liściaste, nie granulowane i nie w torebkach.


10) Ze słodyczy to ja najbardziej...
      Ja jestem potworek słodyczowy, ciasteczkowy, cukierkowy... Dzień bez słodyczy to dzień stracony.


11) Czy ucieszyłaby Cię książka w paczce wymiankowej? Jeśli tak, jaki gatunek?
      Oczywiście, że tak. Kocham czytać książki, i nie mam ulubionego gatunku, czytam wszystko co mi wpadnie w ręce. No... oprócz czytadeł w stylu harlequin. Jak byłam nastolatką to czytałam harlequiny, i teraz po latach stwierdzam, że są to książki na jedno kopyto, tylko imiona się zmieniają.


12) Czy ucieszyłby Cię kosmetyk? Jeśli tak, to jaki?
      Co do kosmetyków to powiem szczerze, że wolę je sobie sama kupować, jeszcze siostrze pozwalam sobie kupować kosmetyki, bo zna mój gust i zapa-chy :) Jeżeli chodzi o paczuszki wymiankowe -NIE, DZIĘKUJĘ :)


13) Chciałam jeszcze dodać...
      Dziękuję tym, którzy zechcą sprawić sobie ze mną paczuszki wymiankowe. Jest mi niezmiernie miło uczestniczyć w tejże zabawie.
 
 Pozdrawiam serdecznie.

Udało się :)

Witam Was,

Może to mało ważne dla Was, ale to wielki krok dla mnie!

Nauczyłam się wstawiać banerki :) Po dwóch dniach siedzenia i kombinowania.

Banerek na moim blogu do Candy Pimposhki - uwaga, uwaga - DZIAŁA !!!



Pozdrawiam
Andzia

wtorek, 8 września 2015

Rozdawajka u Pimposhki :)

Witam Was,


w związku z tym, że niestety nie umiem wstawić banerków na swojego bloga, piszę posta o tym, iż są fajne nagrody do wygrania na blogu Pimposhki. Ciekawe candy, wartościowe nagrody. Zapisy do 1 października :)


Może tym razem się uda coś wygrać, a jak nie to świat się nie kończy, będą inne candy...


Pozdrawiam serdecznie
Andzia

poniedziałek, 7 września 2015

Bieżnik - c.d. + kolejna robótka szydełkowa :)

Witam,


po długim niebycie na blogu wracam.


Pamiętacie jak - bodajże w maju lub czerwcu - opublikowałam post z bieżnikiem?? Ma mieć on 60 cm szerokości i 140 cm długości. W związku z tym, że ostatnio miałam małe zawirowania w życiu, chcę Wam pokazać, iż mimo wszystko coś tam szydełkowałam. Ok, nie coś, ale właśnie tenże bieżnik. Nie jest jeszcze skończony, i powiem szczerze, troszkę zmieniam wzór - coś odejmuję, coś dodaję, będzie też inne wykończenie mojej robótki. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie - "wow!". Zresztą zobaczcie Same, jak to na dzień dzisiejszy wygląda:








A teraz zaczątek czegoś nowego, małego i do powieszenia na oknie. Co to będzie - pewnie się domyślacie - tak, to zazdrostka, a jaki wzór? Poczekajcie - zobaczycie


Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam swoimi pracami. Zdradzę Wam, że planuję coś nowego, jest już szkic, teraz myślę nad kolorami, materiałami. Planuję
w nowym pomyśle wykorzystać i połączyć dwie techniki rękodzielnicze. Możliwe jest, że któraś z Was - moje drogie - już coś takiego wykonała i nie będzie to dla Was nowinką :) Ale... Dajcie mi troszkę czasu, niech pomysł dojrzeje ze wszystkimi szczegółami :)

Pozdrawiam Was serdecznie
Andzia



P.S. Przepraszam za jakość zdjęć. Aparat mi padł (moje chłopaki się bawili i coż... kaputt), a aparat
w telefonie... jaki jest każdy widzi na załączonych fotkach :/, ale jak to mówią - lepszy rydz, niż nic :)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

I came back :)

Witam Was serdecznie...

... po bardzo długiej przerwie.

Tyle się działo, że nie wiem, co Wam tu napisać.  W większej mierze poświęciłam czas dla dzieci i na dom. Były przeziębienia, i choroby, wyjazdy i powroty. Tyle spraw na głowie i prawie nic nie zrobione, nic nie załatwione do końca. Troszkę mnie to deprymuje, ale za tydzień mam zamiar wziąć się już na poważnie za pracę, aby pokończyć to co zaczęte i zacząć to co jest w planach :)

Przepraszam Was również za to, że do Was nie zaglądałam, oraz za to, że zaniedbałam swojego bloga. Obiecuję, że za niedługo się to zmieni. W każdym bądź razie postaram się poprawić i nie uciekać na tak długo :)

Cieszę się, że Wy pracujecie i chwalicie się nowymi pracami :) aż dusza się raduje, jak człowiek ogląda tak piękne rzeczy stworzone z pasji i miłości :)

Dziękuję wszystkim tym, którzy zaglądali do mojego bloga. Mam nadzieję, że nie zawiodę Was z moimi pracami i będą się Wam podobać.


Pozdrawiam serdecznie
Andzia

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Czasu brak.

Witam Was,

Ja w sumie tylko na chwilkę, aby powiedzieć Wam, że żyję, mam się średnio, tworzyć tworzę, odnawiam, robię zdjęcia, walczę o lepsze jutro i byt, i ogólnie jestem zmęczona, chora, i nic mi się nie chce, a pracować trzeba.

Pozdrawiam serdecznie
Andzia

sobota, 23 maja 2015

Schody do - nie, nie nieba, - do lasu :)

Witam Was serdecznie,

Po bardzo długiej przerwie.

Powiem Wam, że niestety tak mnie pochłonęła praca nad rzeczami, które zaplanowałam, że dopiero teraz znalazłam chwilkę, aby napisać i pochwalić się swoją pracą.

Fakt, faktem - blog założyłam z myślą o szydełku, serwetkach, robótkach, i wybaczcie mi to, że tak niestety odchodzę od tematyki bloga, ale chciałabym się wszystkim chwalić co wykonały moje ręce.

Razem z moim P. wykonujemy własnoręcznie schody. Materiałem z jakiego do tej pory zostały wykonane to kostka granitowa i otoczak (kamień polny). Co tu zresztą więcej pisać, same zobaczcie :)



I jak Wam się Moje Drogie podoba nasza praca? Ja układam kamienie, a P. kręci w betoniarce cement :) ten trzeci schodek od góry P. układał, niestety wyszło troszku krzywo, i doszliśmy do wniosku, że mi lepiej wychodzi układanie kamieni a jemu kręcenie cementu :)

Na tym etapie na razie zakończyliśmy, bo i pogoda nie sprzyja do pracy, a i zmęczenie dało się we znaki. Odpoczywamy - chociaż ja dalej wykonuję to co zaplanowałam :) prawie skończyłam serwetkę na zamówienie, odrestaurowałam do połowy stół, z pracą zawodową trochę gorzej, ale nie wszystko na raz :) Od września będę miała więcej czasu, bo chłopcy dostali się do przedszkola :) Bardzo się cieszę, bo zawrą nowe znajomości, nie będą wiecznie z mamą, a i może w przedszkolu będą mieli więcej dyscypliny niż w domku, bo mnie czasami cierpliwości brak jak i konsekwencji :)

Na tym zakończę :) idę wypić lampkę winka, w końcu się należy po taaaakiej pracy :))))))

Dziękuję za Wasze miłe komentarze i za to, że do mnie zaglądacie. Cieszy mnie to bardzo, bardzo, bardzo :)


Pozdrawiam, jak zawsze serdecznie :D
Andzia

piątek, 15 maja 2015

Wiele srok i ogon

Witam Was serdecznie :)


Na wstępie tego postu chciałam się usprawiedliwić za brak wzmożonej mojej aktywności na blogu swoim, jak i w przypadku czytania i komentowania Waszych :)


Zdarzyło się mianowicie tak wiele spraw pilnych do załatwienia, że pierwszy raz w życiu narzekam na to, iż doba ma tylko 24h!!! Z czego 16 - 18h na chodzie, a resztę byle jaki sen.


Jest takie przysłowie - "ciągnąć dwie sroki za ogon" - powiem Wam, że ja ciągnę tych srok multum i brak mi czasu!! Moje sroki to:
1) bieżnik, o którym Wam już pisałam - jest na etapie takim jak na zdjęciu we wcześniejszym poście
2) zaczęłam szydełkować serwetkę na zamówienie w dwóch kolorach białym i zielonym
3) u siebie na działce udaję brukarza :) jednym słowem robię sobie schody z patio do lasu, bo mam w tym miejscu skarpę i woda mi podmywa dom i resztę, schody wykonuję z kostki granitowej i kamieni otoczaków, lub jak kto woli z kamieni polnych :P
4) zabrałam się również za renowację stołu, który stoi na patio przy grillu - blat już oszlifowany, teraz nogi i trzeba pomalować
5) szukam nowej pracy zawodowej
6) nie wspomnę o prowadzeniu domu, bloga, wychowywaniu trójki chłopców, doglądaniu do 11 psów, zamiarze wzięcia "dachowca" ze schroniska...


Dlaczego doba ma tylko 24h??? Brak mi czasu na wszystko. Tyle tych obowiązków i zadań a ja jestem tylko jedna! Czy któraś z Was zna przepis na swojego klona?? Wypróbuję natychmiast!


Wybaczcie za brak zdjęć, ale post piszę z telefonu. Obiecuję nadrobić zaległości i uchylić rąbka tajemnicy w następnym "liście" :)


Dziekuję za miłe komentarze :D Tych nigdy za wiele, a skrzydeł dodają do pracy i uśmiech na ustach zostawiają :)


Pozdrawiam serdecznie
Andzia

czwartek, 7 maja 2015

Robótka, która zajmie (chyba) wieki

Witam serdecznie :)

PIsałam Wam o tym, że szydełkuję duży bieżnik na stół o wymiarach 60x140 cm.
Nie chcąc wychodzić na gołosłowną przedstawiam Wam dotychczasowy efekt mojej pracy :)


Bieżnik wykonuję szydełkiem nr 1.5, kordonkiem Maxi w kolorze ecru. Wzór znalazłam w gazetce "Obrusy na duże stoły" - zeszyt 3/2014.

Powoli mi idzie, bo to dopiero 1/6 tej robótki, ale zaczyna to powoli przybierać jakiś kształt. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie oszałamiający :) i spodoba się Wam tak samo jak mnie :)


Pozdrawiam
Andzia

Zazdrostka w dynie :)

Witam Was serdecznie,

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam zazdrostkę, jaką wykonałam na szydełku do mojego kuchennego okna.
Wzór ściągnęłam z internetu, z bloga o nazwie SZYDEŁKOMANIA :) jest tam skarbnica przeróżnych wzorów :)
Zazdrostka jest wykonana z białego kordonka Maxi, szydełkiem nr 1,5, metodą siatkową (pusta kratka = 1 podw. sł, 2 o. ł.; 1 podw. sł / pełna kratka = 4 podw. sł.). Wymiary zazdrostki: 35 cm x 68 cm.

 W całej okazałości :)

 Oraz motyw zazdrostki :)

A tutaj przedstawiam wzór, z którego korzystałam - podziękowania dla Doroty z bloga Szydełkomania za udostępnienie tegoż wzoru :)


Motyw bardziej jesienny, ale powiem Wam, że mnie się tak spodobał, że zrobiłam go teraz na swoje okno. Muszę jeszcze zrobić jedną taką zazdrostkę na drugie okno i będzie odlotowo :) - na drugim oknie znajdą się tylko dwie dynie, bo drugie okno mam mniejsze :) Myślę, że też będzie się ta zazdrostka fajnie prezentowała z dwoma dyniami. Zobaczymy jak to będzie wyglądało, jak już zrobię. I na pewno się pochwalę :)


Pozdrawiam serdecznie
Andzia

niedziela, 3 maja 2015

Niespodzianka - spodziewana :)

Witam Was serdecznie...

... w ten majowy ciepły wieczór :)
Parę dni nie było mnie na blogu i widzę, że koleżanki nie spoczęły na laurach :)

Muszę się pochwalić. Od dwóch miesięcy czekam na niespodziankę, która była spodziewana. Trochę dziwnie to brzmi, ale już wyjaśniam. Otóż, moja goldenka "Coco" raczyła się dwa miesiące temu "puścić" bez pozwolenia. Jest młodą sunią, bo ma zaledwie 13 miesięcy, ale właśnie dzisiaj została mamą :) Poród zaczął się wczoraj o 14:30 a zakończył się z wielkim powodzeniem dzisiaj o 10 rano. Troszę to trwało jak widzicie, ale mama czuje się dobrze, a szczeniaczki w przeważającej liczbie płci męskiej również :) na co wskazują - mlaskanie, odgłosy ssania, machanie ogonkami i pomruki, jęki i piski.
Nie uwierzycie, ale byłam również zestresowana co Coco wczoraj. Czułam się tak, jakbym to ja miała rodzić. Biedna nie wiedziała co się dzieje, ale posiedziałam z nią, porozmawiałam jak "kobieta z kobietą", wytłumaczyłam co i jak, i wyskoczył pierwszy szczeniaczek. To dopiero był dla niej szok. Pomogłam rozerwać błonę, i jak już maluszek się odezwał to nagle wiedziała co ma robić. Posiedziałam jeszcze chwilkę i poszłam, żeby miała ciszę i spokój. Moich chłopaków wysłałam na plac zabaw, a my same zostałyśmy. Po 40 minutach wyskoczyły kolejne dwa, ale niestety jeden z nich urodził się martwy. Tak mi jej było żal, kiedy go lizała, noskiem trącała, a on nic. Wzięłam go od niej, i cóż wykopałam dołek, i go po prostu zakopałam, koło takiej ślicznej sosenki, którą staram się zrobić jak bonsai. Jak wróciłam, był już 4 na świecie, a 3 żywy. Potem długo, długo nic. Zaczęliśmy się martwić, wydzwanialiśmy do weterynarza, i w końcu stwierdziliśmy, że partner pojedzie po weterynarza. Wrócił bez, bo wet miał operację, ale kazał przyjechać po zastrzyki z oksytocyny. A moja sunia nagle pyk i już kolejny był na świecie, i chwilę później następny. Pojechałam po zastrzyki, podałam pierwszy o 21, kolejny o 23:30 i czuwałam. Moi chłopcy już dawno spali sobie smacznie i śnili o pięknych rzeczach, a ja z oczami na zapałki czuwałam. O 2 w nocy oszczeniła szóstego. Pogratulowałam jej i słuchajcie, poszłam spać. Nie dawałam już rady. Obudziliśmy się po 7 rano (mój młodszy synek robi za budzik) i poszliśmy zobaczyć jak tam Coco się czuje, liczę a tam osiem. OSIEM!!! Mówię do niej czy czasem nie przesadza z tym potomstwem, ale los ze mnie zakpił i o 10 rano rodzinka powiększyła się o kolejne dwa. Każda z nas umie liczyć. Tak, tak moje Drogie. Coco ma DZIESIĘĆ szczeniaczków. D Z I E S I Ę Ć!!! Ja jak je policzyłam, to się za głowę złapałam i już myślałam o uśpieniu części szczeniaczków, bo gdzie taka młoda goldenka tyle dzieciaczków i jak ona je wykarmi? Nie uwierzycie, ale jakby wyczuła moje myśli i wszystkie chciała pochować pod siebie, a to ogonem zasłoniła, a to łapą i głową. I patrzyła z miłością wyczerpana mówiąc : dam radę. To moje dzieci.
No i zostały. Wszystkie. Tylko siedzę teraz i myślę: Czy znajdzie się ktoś chętny na te maluszki???

Zresztą zobaczcie same, jakie są słodkie :) Coś czuję, że będę miała emocjonalny problem, kiedy przyjdzie je oddać w dobre ręce :)

Tak wyglądała Coco przed "zajściem" :) z pyska zwisa jej bibuła, którą mój młodszy dał jej do skonsumowania, a ona jak widać chętnie przystała na przekąskę :)

Nie ma jak błotko na 2 dni przed oszczenieniem. Nawet wtedy nie odpuściła swoich ulubionych kąpieli błotnych :)

A tu potomstwo Coco :) ani jeden szczeniaczek nie jest umaszczony jak ona. Nie wiem, jak wyglądali ojcowie, ale psiaczki wyglądają jak małe tygryski. Wszystkie są pręgowane - szaro - czarne, lub brązowo - czarne. Niektóre z nich mają: krawaty, białe końcówki ogonków, "skarpetki", 2 albo 3 szczeniaczki mają różowe pyszczki, inne mają czarne. Wszystkie mają czarne uszy, i ogony. Wzór pręgowania na żadnym szczeniaczku się nie powtarza. Każde z nich jest "unikatowe" :)

Tak to ja witam maj :D. Gromadką psich dzieci :))


Pozdrawiam serdecznie
Andzia

wtorek, 28 kwietnia 2015

Trochę inna bajka...

Witam Was serdecznie,

Na wstępie tego posta chciałam podziękować wszystkim Paniom, które odwiedziły mój blog, oraz tym które skomentowały moje posty. Jest mi niezmiernie miło, bo bałam się, że będzie to blog, do którego nikt nie będzie zaglądał, i pozostanie on echem... Wiem, że może tak być, i wiem, że tych komentarzy nie jest dużo, ale i tak się cieszę, że są.
Cieszę się, że mogę się pochwalić swoją pracą z innymi, że w jakiś nienamacalny sposób mogę poczuć się doceniona w tym co lubię robić, co sprawia mi ogromną przyjemność, daje radość i uczy cierpliwości.

A teraz trochę inna bajka...

Jak co niedzielę, byłam ze swoimi chłopakami i sunią (ciężarną zresztą) na spacerze w lesie...


Tośtałam się za nimi i rozmyślałam... O czym? A o tym:
 - Czym jest szczęście?
 - Czy czuję się spełniona jako kobieta, matka, partnerka?
 - Co jeszcze przyniesie życie?
 - Jak wysoko stawiać sobie poprzeczki w życiu, aby się rozwijać, i czuć, że rzeczywiście się rozwijam? (a nie cofam)
 - Ile jeszcze człowiek może znieść w swoim życiu?
 - Co to będzie, i jak to będzie kiedy moje chłopaki dorosną...
Ogólnie zaczęłam jakoś tak filozoficznie do wszystkiego podchodzić, kiedy nagle z drzewa spadło na mnie - a właściwie obok mnie - rude "natchnienie" (niestety nie zdążyłam sama zrobić zdjęcia, więc wstawiam ściągnięte z internetu - wybaczcie :) ),


które, tak szybko jak zeszło z drzewa, tak szybko znikło mi z oczu. I doszłam do wniosku, że trzeba się cieszyć, każdą chwilą, dobrą czy złą, bo każda chwila uczy.

Myślę, że każda z nas, i każdy człowiek na tym świecie kiedyś miał, lub będzie miał takie myśli, dojdzie do takich samych, lub innych wniosków, ale każdy z nas na "chwilę" się zatrzyma i spojrzy na siebie inaczej :) lepiej, gorzej, coś sobie obieca, wyznaczy sobie nowy cel do osiągnięcia lub stwierdzi, że musi zwolnić w życiu, bo wiele mu ucieka, że coś traci.

Ja w tamtej chwili poczułam, że w jakiś znaczny i nieznaczny sposób jestem spełniona. A dzisiaj stwierdzam, że chyba jednak czegoś mi brakuje, bo wyobraźcie sobie, że całą noc śniła mi się

 

Ja i maszyna do szycia??? Ja nie znam się na tkaninach, podszewkach, lamówkach, wykończeniach, niciach, ściegach, więc gdzie ja i maszyna do szycia? Chodzę cały dzień i myślę (znowu), że może to nowy cel do osiągnięcia? Może to kolejny etap rozwoju? Ale czy dorosłam do tego, aby temu podołać? Czy to jakiś znaczący sen, czy tylko jakieś pragnienie, które się nie spełni?  Niestety ja należę, do tych osób, które do czegoś muszą dorosnąć i basta.
Nowy "zonk", i nowe myśli zatruwające umysł... Czasami chciałabym odpocząć od tych myśli, ale czy kobieta może nie myśleć???


A Wy , moje drogie Panie, jak MYŚLICIE??? :)



Pozdrawiam serdecznie
Andzia

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Miała być zazdrostka ...

Witam Was serdecznie,

... a wyszedł mały bieżnik na stół :) i tak spodobał się mojej mamie, że cóż było robić, trza było oddać :) i wiecie co jest najlepsze? Nie wiem jakie są wymiary tegoż rękodzieła, ale wiem z czego i czym jest zrobiony :) a mianowicie z dwóch kordonków Maxi: kolor biały oraz ecru :), szydełkiem nr 1.5 :) tutaj na zdjęciu jest w trakcie wykańczania :)


Obiecuję nadrobić wiadomości i podam Wam wymiary, oraz zrobię zdjęcie wykończonego bieżnika.

Nie myślcie proszę, że jestem "niechlujna" w swoich pracach, bo pokazuję Wam zdjęcia, niedokończonych prac, nie wypranych, ani nie naciągniętych, ale robię te swoje dziergutki na bieżąco, i zawsze jest tak, że jak coś robię to komuś się spodoba i oddaję :) w różnym stanie :) w zależności, na którym etapie pracy "ten ktoś" mnie złapie.

Wcześniej napisałam, że dziergam bieżnik o wym. 60x140... Powiem Wam, że powoli mi to idzie, troszkę liczenia jest, bo wzór gesty, ale rządek po rządku idzie, tylko naczekamy się na wynik mojej pracy :) bo do tej pory zrobiłam 40 rządków, a zostało ich multum :))) Może do końca lata się z tym uporam. Boję się tylko tego, że nie podołam tej mojej "poprzeczce", z tym bieżnikiem i mi się on znudzi w trakcie robienia, a wolałabym nie, bo jestem osobą, która nie lubi mieć czegoś rozpoczętego, a nie dokończonego. Trzymajcie więc za mnie kciuki :) i za ten bieżnik :D


Pozdrawiam serdecznie
Andzia

czwartek, 23 kwietnia 2015

Niebiesko mi z serwetką :)

Witam serdecznie :)

Dzisiaj przedstawię Wam serwetkę w kolorze niebieskiego dżinsu :) Serwetka ma 40 cm średnicy i została wykonana z kordonka Maxi, szydełkiem nr 1,5. Myślę, że wzór jest dość ciekawy, ale to oceńcie same :)





I jak??? :)

Pozdrawiam serdecznie
Andzia

środa, 22 kwietnia 2015

Kwiatki w doniczkach...

Witam Was serdecznie,

Tak mnie dzisiaj wzięło coś na kwiatki.

W związku z tym, że u mnie w domu i ogrodzie wieczny remont, i nie mam co marzyć nawet o prawdziwym ogrodzie przynajmniej przez - hmm - kolejną wiosnę, lato i jesień, pomyślałam, że pojadę do zaprzyjaźnionej Pani i kupię sobie trochę radości na poprawę humoru każdego dnia :)
Chciałam mieć namiastkę wiosny i lata, i różnorodnych kolorów, które dodają człowiekowi optymizmu, radości, lepszego samopoczucia, że plan ------> przerodziłam w czyn.

Kupiłam kwiatki.

Jak wsadzałam je do bagażnika samochodu, mój starszy syn mówi: "Mama, a w co wsadzisz te kwiatki?", i powiem Wam szczerze, że moja radość z zakupu prysnęła jak bańka mydlana, bo nagle zrozumiałam, że do ziemi ich wsadzić nie mogę, i nie mam w zaopatrzeniu żadnych doniczek !!! Zakasałam rękawy, pochowałam resztę kwiatków do bagażnika, syna zapakowałam do jego fotelika, odpaliłam auto i mówię do chłopców: "Jedziemy do mrówki, po doniczki". Jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. Wybraliśmy doniczki i wróciliśmy do domu, aby zasadzić kwiatki w doniczkach. Wypakowałam wszystko z samochodu i zasadziliśmy. Tak wygląda efekt naszej wspólnej pracy :)


 Różnokolorowe pelargonie :)


Słoneczne bratki, uśmiechające się do każdego z domowników :)

A teraz pochwalę się moim krzaczkiem :) - jedną z odmian tawuły (tak mi się wydaje, że to jakaś odmiana tawuły). Nie uwierzycie, ale rok temu wykopałam tego krzaczka spod innego, wielgachnego krzaczora. Wsadziłam go do mojego rozsadnika (który o dziwo przeżywa wszystkie manewry remontów) i w tym roku wypuścił listki. Najpierw były bordowo-brązowe, przeszły w kolor jasny seledyn, i teraz wyglądają tak:

Zauważyłam też, że te listki zaczynają z tych kolorów przechodzić w zieleń (taka jak liście na drzewach). Ciekawa jestem czy ten krzaczek kwitnie???

Tak u mnie wygląda początek wiosny :) Kolorowo i w doniczkach :)

Pozdrawiam serdecznie
Andzia

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Kwiatuszek i ananaski

Witam serdecznie,

Dzisiaj przedstawię Wam moją kolejną pracę szydełkową.
Jest to serwetka w kolorze brzoskwiniowym o śr. 20 cm. Jak widać na zdjęciu, nie wyprana, nie naciągnięta, zdjęta prosto z szydełka i oddana właścicielce - na gorąco.



Zdążyłam tylko zrobić to jedno, jedyne zdjęcie :)

Powiem Wam również, że obecnie szydełkuję duży bieżnik ok. 60x 140 cm, owoc swojej pracy przedstawię - jak zrobię. A troszkę czasu to zajmie, bo nie mam takiego komfortu, żeby szydełkować codziennie. Jeżeli już szydełkuję, to wtedy, kiedy się "obrobię" z pracą domową, dziećmi... - czytajcie: późnymi wieczorami, jak nie padam ze zmęczenia :)

Mam również do Was pytanie - jako początkująca blogerka - co to jest CANDY i na czym to polega? Czytam o tym na wielu blogach, ale nie rozumiem do końca o co, w tym wszystkim chodzi :) Byłybyście tak wyrozumiałe i napisały o CANDY??? Będę bardzo Wam wdzięczna :) i z góry dziękuję za każdą odpowiedź.
           Odpowiedzi przesyłajcie na mojego maila: alsiona@wp.pl wpisując w tytule: CANDY.

A teraz póki jeszcze jako tako z czasem, idę szydełkować ten mój bieżnik... po to, aby szybko się Wam pochwalić największą pracą szydełkową jaką do tej pory stworzyłam :)

Pozdrawiam serdecznie :D
Andzia

czwartek, 16 kwietnia 2015

Pierwsza serweta po latach abstynencji :)

Nowa w świecie blogowania.

Witam wszystkich :)
Obserwuję blogi Pań anonimowo. Przynajmniej do tej pory tak było :) Zachwycam się Waszymi pracami i gdzieś tam w głowie jakieś pare miesięcy temu zaświtała mi myśl "czemużby nie założyć własnego bloga?"
Jako kobieta czasami myśląca zaczęłam czytać, czytać i myśleć... Jak widzicie założyłam bloga. Dzisiaj. I wybaczcie za błędy jakie zapewne popełnię, ale postaram się sprostać mojemu nowemu zadaniu jakim jest prowadzenie bloga.


Szydełkuję od dziecka, robię na drutach i gram moim bliskim na nerwach, bo o niczym innym ostatnio nie mówię, jak tylko o kordonkach, szydełkach, wzorach... Tak to już jest jak się po latach wraca do hobby z dzieciństwa :)


Mam tylko nadzieję, że odnajdę się w tym moim nowym świecie blogowania :)


Pozdrawiam serdecznie
Ania