Ja na Facebook'u

piątek, 18 marca 2016

Muszelki.

Witam Was serdecznie,

zgłosiłam się do zabawy "Cykliczne kolorki" u Danusi z bloga MOJE CUDA CUDEŃKA. W miesiącu marcu Danusia wymyśliła kolor szczypiorkowy. Powiem szczerze, że bardzo przyjemnie tworzyło mi się moją pracę na tą zabawę.

A moja praca wygląda tak:





Jest to serweta o średnicy ok. 44 cm, wykonana szydełkiem nr 1.75, kordonkiem Maxi w kolorze "szczypiorkowym" zielonym. Serweta w oryginale, w ostatnim okrążeniu ma same słupki, i w związku z tym, że coś mi brakowało w wykończeniu tejże serwety dodałam od siebie pikotki. Moim skromnym zdaniem, myślę, że teraz zdecydowanie lepiej wygląda.

Danusiu tę właśnie pracę zgłaszam do Twojej zabawy "Cykliczne kolorki" :) 

 
Szczypiorek uwielbiam. Jest dodatkiem w mojej kuchni do sałatek, surówek, do chleba z pomidorkiem. Jest delikatniejszy w smaku niż cebula, ale również dodaje lekkiej ostrości, pikantności do dań. Poza tym kolorek szczypiorku jest rewelacyjny. Ładnie się komponuje z innymi warzywami. Lubię kolor zielony a we wzroście tej roślinki możemy za-uważyć wszystkie odmiany zieleni jaka istnieje :) Jednym słowem: szczypiorek jest cool (co tu dużo mówić).


Pozdrawiam
Ania

poniedziałek, 14 marca 2016

Hau Hau, Miiał i Prezent.

Witam Was serdecznie,
 
dzisiaj chciałam się Wam pochwalić prezentem jaki moja Mama przywiozła mi od mojej Babci. Gdy Babcia dowiedziała się, że tak jak ona szydełkuję to podarowała mi taki oto mały prezencik:
 
 
 
 
Jest to kordonek firmy Ariadna Muza 10. Na zdjęciu pewnie tego nie widać, ale kolor jest śnieżnobiały.
 
A teraz przedstawię moją rodzinkę zwierzątek, które u nas mieszkają. Są tak śmieszne, pocieszne, charakterne, uparte i mogłabym tak bez końca, że stwierdziłam, iż poświęcę im chociaż jednego posta. To do dzieła :)
 
Lilu
 
Lilu trafiła do nas ze schroniska a jej historia zaczyna się od... Zalęgły nam się myszki w domu. Domyślam się, że przywędrowały jesienią, zadomowiły się i zimą dały czadu. W związku z tym, iż tak się zadomowiły, że wieczorami po prostu wychodziły ze swoich kryjówek, trzeba było się zabezpieczyć przed rozmnożeniem się tych jakże pięknych, ale denerwujących zwierzątek. Pojechałam do schroniska z dziećmi i przygarnęliśmy Lilu. Lilu jest po przejściach. Jako mały kociak miała wypadek samochodowy, w którym zginęła jej matka i brat. Ona trafiła do schroniska. Tydzień po tym zdarzeniu przyjechała roztrzepana baba z dziećmi i ją zabrała do domu, po podpisaniu dokumentów adopcyjnych. Przez pierwsze trzy tygodnie kotka nie wychodziła spod kuchennej szafki. Tak była wystraszona, że nocą jadła, nocą zwiedzała dom. Powoli się poznawaliśmy i teraz jest panią domu, z dziećmi się bawi, mojego P. gryzie w każdej sytuacji jaka może zaistnieć, a ze mną śpi. Czasami wchodzi mi na głowę, bo łazi za mną krok w krok. Gdzie ja - tam ona. Stwierdzam, że jest wierniejsza niż pies, pomimo, że nadal chodzi własnymi drogami. I uwielbia Misia - Giganta (ok. 160 cm) :) Jak widać na zdjęciu lubi na nim spać.
 
 
 

Coco i Rufus
 
Coco (umaszczenie biało - biszkoptowe, u góry) już mniej lub więcej znacie, bo w tamtym roku pisałam o niej post, jak pięknie moja Coco'lina rodziła. Natomiast ten piękny psiak (wielkie ciele, na dole) z ciekawym, unikatowym umaszczeniem to Rufus, syn Coco. Co można o nim napisać? Oprócz tego, że nie reaguje na żadne komendy to nic :) Żartuje. Jest towarzyszem i przyjacielem całej rodziny. Z Coco'liną  po prostu rozwalają, demolują wszystko. I w domu, i na ogrodzie. Szkodniki na całego, ale kochane, urocze i ten ich wzrok... Po prostu zwala na kolana, serce mięknie i człowiek nawet nie jest w stanie się na nie gniewać za przekopany ogród, wyrwane kwiaty, powygryzane krzewy i drzewka... Jedyny z nich plus to bronią domu i podwórka, pomimo ich słodkiej, nieagresywnej natury. Nie mam żadnych szkodników. Ptaki nie siadają, kretów nie mam, no jedynie mam problem z gołymi ślimakami, ale nie można mieć wszystkiego :) Nawet obce dzieci mogą je ciągnąć za sierść, uszy, ogon a one z cierpliwością wszystko zniosą.
 
Dobre te nasze psiaki. Są fajne, i super jest.
 
 
 
Pozdrawiam serdecznie
Ania