Ja na Facebook'u

czwartek, 17 września 2015

Starości - jako nowości i gdyby kózka nie skakala...

Witam Was serdecznie,


długo się zastanawiałam, czy pokazać Wam swoje pierwsze prace w hafcie krzyżykowym. Doszłam do wniosku, że czemuby nie. Kiedyś w latach szkolnych zostały one zrobione i dumnie wiszą w moim rodzinnym domu na ścianie. Nie mogę się porównywać do Skrawka Tęczy i jej przepięknie wyhaftowanych chociażby hortensji.


Moje prace z tamtych lat są - szczerze - nieudolne. Uczyłam się je wyszywać na kanwach z nadrukiem
i podanymi numerami kolorów. Dzisiaj patrząc
z perspektywy czasu stwierdzam, że wyszyłabym te prace zdecydowanie innymi kolorami, z większą starannością, dokładnością. No, ale żeby się czegoś nauczyć trzeba popełniać błędy.


Wybaczcie, ale nie wrzucę wszystkich prac w jednym poście. Będę Wam tak umilać czas moimi niedociągnięciami :) pokazując stopniowo jak moje prace z tamtych lat stawały się bardziej bliskie ideału (którego zresztą i tak nie osiągnęłam, bo od ponad 10 lat nie wyhaftowałam prawie nic, prawie - ale to
w kolejnym poście)




Ten owczarek został przeze mnie wyszyty jako pierwszy. To na nim uczyłam się haftu krzyżykowego. Znosił wszystkie błędy ze stoickim spokojem, a ile razy prułam, bo nie tak igłę wbiłam, a to nie ta nitka, a nie ten kolor... Można by tak bez końca... Owczarka wyszyłam włóczką, już nawet nie pamiętam jakiej firmy, ani jaki rozmiar. I najlepsze jest to, że nie pamiętam, czy to są oryginalne kolory jakich powinnam użyć do wyszycia tej kanwy.


Szczerze piszcie czy Wam się podoba mój pierwszy wypust w hafcie krzyżykowym, czy nie. Krytyki się nie boję, jest wręcz odwrotnie. Ukazuje ona na co człowiek powinien zwrócić uwagę w następnych pracach.



A teraz druga część tytułu w poście :)


Nie uwierzycie, co mi na stare lata odbiło. Matka dwójki chłopców, urwisków kochanych, a tak narąbane w głowie, że ho ho.
W sobotę (12.09) po południu u nas w mieście miała się odbyć inscenizacja bitwy pod Arnhem. Mamy ładny most łączący nas z Niemcami, i organizatorzy stwierdzili, że właśnie u nas zrobią sobie taką inscenizację. Jak tylko się dowiedzieliśmy o tym, zaraz wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy
z chłopcami i teściami na "imprezę". W związku
z tym, że chłopcy się przestraszyli wybuchów
i strzelaniny, teście dzieci zabrali i pojechali do domu, a my z P. zostaliśmy, żeby obejrzeć do końca. Cieszyłam się jak dziecko, taka euforia mnie ogarnęła, bo pierwszy raz w sumie oglądałam taką inscenizację.
W związku z tą "dżamprezą", która trwała raptem 1,5 h, przybyło dużo ludzi, i w sumie nic nie widziałam. Wpadłam więc na pomysł, żeby wejść na dach garaży, które należą do okolicznych blokowisk. P. stwierdził, że fajny pomysł i wleźliśmy na ten dach,
a właściwie zostaliśmy wciągnięci przez rosłego faceta, który na tym dachu już urzędował.  Mówię Wam, to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania, ludzie przebrani w mundury z II wojny światowej, łuski po nabojach na ulicy, podpalone samochody, samoloty latające tuż nad głową, skoczkowie ze spadochronami... Wow!
Tak wow! tylko nie pomyślałam, jak z tego dachu zejść. Trzeba było skakać, bo pan który urzędował przy wciąganiu sobie poszedł. P. skoczył, i ja skoczyłam, a mój skok zakończył się tak:




W niedziele rano do szpitala, przeciwbólowe w żyłkę, zdjęcia rentgenowskie, brak złamania, pęknięcia, tylko zerwana torebka stawowa. Chirurg popatrzył
i wsadził nóżkę w szynę gipsową na 4 tygodnie. Teraz mam dwie fajne laski obok siebie :)


Apeluję do każdego - nie skaczcie z dachu
w balerinkach!!! Tylko co najmniej w glanach.



Pozdrawiam serdecznie
Andzia

środa, 9 września 2015

Metryczka do wymianek :) dołączam i ja :)

Witam,
 
do dzieła :)


1) Nick / Imię
     Andzia


2) Co najchętniej przygarnęłabyś? Jakie techniki podziwiasz?
     Przygarnęłabym wszystko co cieszy oko, zostało wykonane z pasji. Podziwiam wszystkie techniki - bez wyjątku, a właściwie podziwiam ludzi, którzy
w danej, swojej wybranej technice są mistrzami, którzy potrafią z niczego stworzyć coś pięknego, mają wizję swoich prac, są kreatywni i otwarci na nowości.


3) Jakie techniki wykorzystujesz w swoich pracach? W czym jesteś najlepsza?
    W swoich pracach wykorzystuję szydełko, igłę
i nitkę, mulinę, włóczkę - czyli haft. Myślę, że w obu technikach jestem dobra, codziennie się uczę czegoś nowego i każdego dnia nabieram większego doświadczenia w swoich wybranych technikach rękodzielniczych.


4) Trzy ulubione kolory to...
    Nie mam ulubionych kolorów, kocham wszystkie, bo wszystkie mnie inspirują.


5) Kolory, których nie noszę/nie lubię to...
    Nie ma takich. Patrz pkt 4.


6) Czy lubisz dostawać przydasie? Jeśli tak, to jakie?
    Pewnie, że lubię. Choć nigdy nie dostałam. Jakbym miała dostać jakieś przydasie to ucieszyłabym się
z przeróżnych gazetek szydełkowych i o hafcie (nawet stare numery), kordonki, włóczki, nici - takie przydasie, które byłyby przeze mnie wykorzystane
w moich pracach.


7) Czy nosisz biżuterię? Jeśli tak, jaką?
    Tak, noszę biżuterię. Skromnie, bo nie lubię być poobwieszana jak stojaczek na biżuterię na straganie. Na co dzień noszę kolczyki - perełki, lub
z cyrkonią, w każdym bądź razie małe, nie wiszące, nie przeszkadzające, a na jakieś wyjścia nakładam już jakieś dłuższe, bardziej efektowne kolczyki, do tego naszyjnik z jakimiś wisiorkami oraz bransoletkę. Wszystko tak, aby był ładny efekt dopełnienia stroju.


8) Czy masz jakiś ulubiony motyw, który przewija się np. w Twoim mieszkaniu, ubiorach?
    Jeżeli chodzi o mieszkanie, dom to lubię styl toskański, rustykalny, prowansalski - taki misz masz z tych trzech stylów, gdzieś tam są dodatki w stylu skandynawskim lub shabby chic. Dom zakręcony, jak ja sama.


9) Kawa czy herbata (jeśli tak, co lubisz a czego nie)
    Kawa i herbata :) Kawa na pobudzenie rano i po południu, przez resztę dnia herbata. Przeróżna - pijam herbaty czarne, czerwone, zielone, białe, aromatyzowane i nie, przede wszystkim herbaty liściaste, nie granulowane i nie w torebkach.


10) Ze słodyczy to ja najbardziej...
      Ja jestem potworek słodyczowy, ciasteczkowy, cukierkowy... Dzień bez słodyczy to dzień stracony.


11) Czy ucieszyłaby Cię książka w paczce wymiankowej? Jeśli tak, jaki gatunek?
      Oczywiście, że tak. Kocham czytać książki, i nie mam ulubionego gatunku, czytam wszystko co mi wpadnie w ręce. No... oprócz czytadeł w stylu harlequin. Jak byłam nastolatką to czytałam harlequiny, i teraz po latach stwierdzam, że są to książki na jedno kopyto, tylko imiona się zmieniają.


12) Czy ucieszyłby Cię kosmetyk? Jeśli tak, to jaki?
      Co do kosmetyków to powiem szczerze, że wolę je sobie sama kupować, jeszcze siostrze pozwalam sobie kupować kosmetyki, bo zna mój gust i zapa-chy :) Jeżeli chodzi o paczuszki wymiankowe -NIE, DZIĘKUJĘ :)


13) Chciałam jeszcze dodać...
      Dziękuję tym, którzy zechcą sprawić sobie ze mną paczuszki wymiankowe. Jest mi niezmiernie miło uczestniczyć w tejże zabawie.
 
 Pozdrawiam serdecznie.

Udało się :)

Witam Was,

Może to mało ważne dla Was, ale to wielki krok dla mnie!

Nauczyłam się wstawiać banerki :) Po dwóch dniach siedzenia i kombinowania.

Banerek na moim blogu do Candy Pimposhki - uwaga, uwaga - DZIAŁA !!!



Pozdrawiam
Andzia

wtorek, 8 września 2015

Rozdawajka u Pimposhki :)

Witam Was,


w związku z tym, że niestety nie umiem wstawić banerków na swojego bloga, piszę posta o tym, iż są fajne nagrody do wygrania na blogu Pimposhki. Ciekawe candy, wartościowe nagrody. Zapisy do 1 października :)


Może tym razem się uda coś wygrać, a jak nie to świat się nie kończy, będą inne candy...


Pozdrawiam serdecznie
Andzia

poniedziałek, 7 września 2015

Bieżnik - c.d. + kolejna robótka szydełkowa :)

Witam,


po długim niebycie na blogu wracam.


Pamiętacie jak - bodajże w maju lub czerwcu - opublikowałam post z bieżnikiem?? Ma mieć on 60 cm szerokości i 140 cm długości. W związku z tym, że ostatnio miałam małe zawirowania w życiu, chcę Wam pokazać, iż mimo wszystko coś tam szydełkowałam. Ok, nie coś, ale właśnie tenże bieżnik. Nie jest jeszcze skończony, i powiem szczerze, troszkę zmieniam wzór - coś odejmuję, coś dodaję, będzie też inne wykończenie mojej robótki. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie - "wow!". Zresztą zobaczcie Same, jak to na dzień dzisiejszy wygląda:








A teraz zaczątek czegoś nowego, małego i do powieszenia na oknie. Co to będzie - pewnie się domyślacie - tak, to zazdrostka, a jaki wzór? Poczekajcie - zobaczycie


Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam swoimi pracami. Zdradzę Wam, że planuję coś nowego, jest już szkic, teraz myślę nad kolorami, materiałami. Planuję
w nowym pomyśle wykorzystać i połączyć dwie techniki rękodzielnicze. Możliwe jest, że któraś z Was - moje drogie - już coś takiego wykonała i nie będzie to dla Was nowinką :) Ale... Dajcie mi troszkę czasu, niech pomysł dojrzeje ze wszystkimi szczegółami :)

Pozdrawiam Was serdecznie
Andzia



P.S. Przepraszam za jakość zdjęć. Aparat mi padł (moje chłopaki się bawili i coż... kaputt), a aparat
w telefonie... jaki jest każdy widzi na załączonych fotkach :/, ale jak to mówią - lepszy rydz, niż nic :)