Dzisiaj krótko.
Zwięźle.
Bo brak nastroju na rozpisywanie się.
Kolejna porcja moich haftów krzyżykowych - "początki" c.d.
Japonka lub Chinka, jak kto woli - zero pomysłu na nią, i wyszło jak wyszło.
Lessie wróć - był kiedyś taki film dla dzieci. Moja Lessie wygląda tak (u góry).
Za niedługo pokażę ukończony już bieżnik, o którym Wam pisałam, jak i pochwalę się serwetką brugijką, którą zrobiłam (pierwszy raz) dzięki instrukcji naszej blogowej koleżanki Irenki :)
Irenko, serdecznie dziękuję za objaśnienia i nauczenie mnie tej techniki.
Pozdrawiam serdecznie
Andzia
Śliczne obrazki. Pozdrawiam;0
OdpowiedzUsuńNie tak piękne jak Twoje, ale dziękuję :)
UsuńDuże hafty wymagają czasu , ale jak widać warto są super pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pozdrawiam :D
Usuńtrening czyni mistrza :)
OdpowiedzUsuń